NOWY / NEW BLOG - http://olchowski.info

czwartek, 24 czerwca 2010

Bal Ashram

Podróż w ogóle, zaś szczególnie do Indii, była dla człowieka Zachodu zawsze wyprawą tyleż do dalekiego kraju, co w głąb tajemnicy i samego siebie. Podróż to zmiana perspektywy, nie tylko przestrzennej, ale głównie mentalnej. Tyle w niej człowieka spotka, tyle się otrzyma, ile się otworzy i da z siebie.

Anna Bucholc i Bartłomiej Kujda w 2008 roku odwiedzili północną część subkontynentu oraz Nepal.

film opowiadający o podróży z 2008 roku -
http://video.google.com/videoplay?docid=7633147377592028483&ei=m5WLS_PXAZGM2ALSupGJCw&q=indie+i+nepal#

W 2009 roku, wraz z Wojciechem Olchowskim, objechali południe Indii, zaś on sam spędził również czas w Rajasthanie i dotarł do Sikkim. Podczas tej podróży zaangażowali się także w pracę społeczną w odwiedzanych miejscach.

Z wrażeń spisywanych na bieżąco podczas pobytu w schronisku dla chłopców uwolnionych od przymusowej pracy - Bal Ashram:

Bal Ashram polozony jest okolo 5 km od miasteczka Viratnagar, nazywanego też Bairat, w gorzystej okolicy Radżastanu, gdzie dostać można się autobusem z Jaipour. Otaczajce doline gory maja okolo 500 m wysokoci, sa raczj skaliste i ostre w ksztaclie. Jest to wies ktora moglibysmy spodziewac sie w National Geografic. Jest dokladnie tak jak sobie mozna to wyobrażać, male poletka, lepianki, ludzie w tradycyjnych strojach... Nad dolina goruje na stromym szczycie piekny klasztor hinduistyczny ktory o piatej, o swicie zaczyna grac przez gosniki piekna muzyke modlitewana. Milknie o szostej po chwili o zastapiony spiewami z pobliskiej świątyni dżainistycznej, potem wstaja dzieci i czesto spiewaja przy myciu itd, potem na placu centralnym jest apel z powitaniem wschodzącego słońca i podstawowe cwiczenia gimanstyczne.

Po porannej herbacie, jeszcze przed sniadaniem, chłopcy zajmują sie drobnymi pracami porzadkowymi na terenie schroniska, będącymi również częścią procesu wychowania przez prace, w rozumieniu Mahatmy Ghandiego.

Sam osrodek to wlasciwie kampus, obecnie skladaja sie na niego dwie wille zbudowane na powtarzającym się tutaj planie pięciokąta. W stylu troche toskanskim, w jednej sa pokoje goscinne i nauczycieli, w drugim zgaduje ze dom fundatorow lub wyzszych oficjeli organizacji. Kampus jest polozny na stoku tak ze z samej gory dzialki jest juz calkiem szeroki widok, i tam znajduje sie duzy, samodzielny dom dla chlopcow. Z dziedzincem, tarasem, pralniami itd., te dzieci sa tak wychowane ze majac nawet te 6 lat same dbaja o swoj dom i ubrania, same piora itd... Za tym budynkiem teren wznosi sie stromo tworzac ostry grzbiet od polnocy oslaniajacy doline.

Dalej opisujac kampus, plac centraly gdzie poza zebraniami chlopcy graja popoludniu i cala niedziele w sport narodowy Indii - krykiet (patrzylem godzine i nic nie zrozumialem), schodzac w dol przez ogrody mijamy po jednej stronie biblioteke z sala komputerowa i dochodzimy do jadali i kuchni, rowniez pieciokatnych w planie, schodami na ktorych dziec siedzac w sloncu jedza posilki. Za jadalnia jest sala zebran. Wszytkie pomieszczenia "publiczne" maja podlogi wylozone marmurem i chodzi sie w nich na bosaka. Na terenie znajduje sie rowniez kilka altanek i placow zabaw oraz czesc gospodarcza i nieczyny basen. Takze warsztaty stolaski i slusarski do nauki zawodu. Parking i garaze...

Do aszramu przynalezy rowniez nowa czesc po drugiej stronie drogi za brama wjazdowa gdzie stoi nowy budynek w ktorym beda sie odbywaly zajecia dla dziewczat z okolicznych wsi, glownie z zakresu rzemiosla, ale rowniez edukacja ogolna i zdrowotna. Troche podobne do Uniwersytetu Ludowego.

Wiekszosc budynkow wspolnych ma tablice opisujace fundatorow i wynika z nich ze budynki aszramu budowane sa dzieki finansowaniu szwedzkich bankowcow, dokladnie np pana Peterssona, i powstaja od jakis 4 lat, co rok nowy.

Formalnie na terenie aszramu znajduje się rowiez nalezacy do panstwa palacyk mysliwski krola Akbara (ojca tego krola od Taj Mahal), ktory jest w zlym stanie ale widac ze to ta sama architektura, a konstrukcja jak na 500 lat jest w swietnym stanie. Dalej znajduje sie zespół mauzoleów, zaś zaraz naprzeciwko piekny letni palac, majacy na dachu piec pawilonow z ktorych roztacza sie cudowy widok. Wszytkie zabytki sa powoli remontowane przez miejscowych. Okolica ta, nie reklamowana zupelnie i np w Agrze nieznana przez organizatorow wyjazdow, jak widac popularna byla wsrod krolow od 500 lat... Jest naprawde piekna, po przeciwnej stronie doliny w pasmie zwieczonym szczytem z klasztorem hindustycznym zbocze usiane jest wielkimi glazami w typie troche naszej jury, a troche australii.


Bylo o jadalni ale prawdziwy szok to jedzenie! Tylko lakto-wegetarianskie, zero jaj czy ryb, i to dla dzieci w wieku od 6 lat! Wiekszosc przychodzi tu niedozywiona, wiekszosc jest okolo roku, niektore jednak nawet i 6 lat (jesli zostaly osierocone). Wszyscy sa oczywiscie drobni z budowy, ale pelni energii i nie widac nigdzie agresji ani nawet gniewu. Nie wyglada tez zeby ktos tu chorowal, nikt nie ma nawet pryszczy. Czy wyobrazacie sobie w Polsce schronisko dla dzieci z dieta lakto-wege?

Mialo byc o jedzeniu... Jest po prostu przepyszne, rozne warzywa i sosy na dosyc ostro i korzennie, ryz , placki. Slodkie i zsiadle mleko, kefiry z mleka od okolicznych zwierzat (kozie, krowie, twierdza ze tez bizonie!?). Wszystkie produkty z okolicznych upraw, u nas by to bylo nawet nie organiczne a biodynamiczne pozywienie, najdrozsze, najwyzsza mozliwa jakosc, a nawet nikt tu o tym nie mysli. Dla mnie jako goscia, ktory w prawdzie cos dla dzieci chce zrobic, ale jednak po prostu sie wprosil, wszytko za darmowo... Mysle ze za kazdy z moich posilkow w powiedzmy w Warszawie placiloby sie z 50-100 zl, birac pod uwage jakosc produktow, forme, smak... Je sie do woli ilosciowo. Na posilki, porannna herbata o 8, sniadanie o 9, lunch o 13, popoludniowa herbata o 17, kolacja o 21, skladaja sie od 1 do 6 dan, kazde z kilu warzyw i wielu dodatkow. Dzien w pewien sposob jest wlasciwie zorganizowany posilkami, sa one okazja do rozmowy, potem chwili odpoczynku. Mysle ze lacznie zajmuja do dwu goddzin dziennie, i sa to przyjmne godziny. Co ciekawe jedzenie uklada sie wg swojego wyczucia ilosciowo i smakowo na metalowej tacy, ktora po jedzeniu myje kazdy sam, co powoduje ze nie ma koniecznosci zeby robic dyzury do tej nudnej czynnoci, a myje sie dokladnie bo zawsze dostaje sie losowo tace...

Po sniadaniu część dzieci idzie na 10 do szkoly, czesc bedzie miala zajecia tutaj, bo zbyt długo nie były odzwyczajone od nauki w trybie szkolnym i przygotowuja sie do niej poprzez specjalnie dla nich przygotowywywane zajęcia, miedzy innymi bede z nimi robil filmy i pokazywal im obrobke zdjec w Picassie.

Jest tu troche jak na koloniach, troche jak w sierocincu, troche jak w aszramie (klasztorze, ustroniu).

Nie ma tu na terenie dziewczynek, ani w obsludze kobiet, o dziwo nie ma takiej atmosfery lekko wojskowej jaka w Polsce moglaby taka sytuacja wytworzyc, nie ma tu ani zachowan ani sytuacji konkurencyjnych. Jest spokoj i zabawa. Jednak czasem na terenie przebywaja, nawet dlugo kobiety, np wolontariuszka z Niemiec studiujaca lokalna kulture i uczaca chlopcow angielskiego. Rowniez pracownia komputerowa jest odwiedzana przez miejscowe dziec, takze dziewczynki, ktore jak mowi kierujący tutaj projektami lokalnymi"te dziewczynki znaja tylko slowo komputer". Elektrycznosc daje generator raczej wieczorami, wiec i tak sie nie da wlaczyc kompow, sa one tez raczej stare i enegozerne. Myslimy czy nie aplikowac do akcji darmowych laptowa (OLPC w Google). Brakuje tez bardzo nauczyciela informatyki, jeden z miasteczka przyjezdza raz w tygodniu...


Ustalilismy wstepnie z kierownikiem aszramu ze pewne dzialania moga wymagac ustalen o charakterze prawnym, administracyjnym, a nawet politycznym. Potencjalna atrakcyjnosc okolicy (zabytki, trekking w gorach, wspinaczka, oryginalna kultura), moga przyciagnac nawet zbyt duzo turystow, przy odowiedniej promocji. Aszram zas ma obecnie zazwyczaj okolo 20 wolnych miejsc noclegowych w niezlym standardzie (wielkie sale pod kopulami, po 10 lozek, dziedziniec, sanitariaty). Dla pewnego typu turystow to potencjalnie cudowne miejsce na nawet tydzien czy dwa relaksu w atmosferze wsi w Rajasthanie. Dla niektorych jest tu zapewne nudno, Sanodż mowi ze przewija sie tutaj średio okolo 5 wolonatriuszy w miesiacu. Niektorzy sa pol roku, jak ta Niemka, ale niektorzy uciekaja po 2 dniach, pewne wola miejsca gdzie czuja sie bardziej wyeksponowani jako podrozujacy po Indiach, tu jest skromnie i spokojnie. Jedzie sie tu 3 godziny z Jaipur i jakies 4, 5 z Delhi, co jak na Indie nie jest zbyt dużym wyzwaniem. Mi by sie nie chcialo przyjechac, przespac i wyjechac, widzac takie piekne gory do wejscia na nie, czy zabytki, czy mozliwosc pracy lub zabawy z dziecmi, czy pomocy przy budowie, dekorowaniu budynkow. To jednak moje rozrywki.

Obecnie w aszramie jest 80 dzieci, 5 nauczycieli, ze dwie osoby zarzadzajce, rodzia mieszkajaca obok zajmuje sie kuchnia (przy pomocy dzieci z aszramu). Potencjalnie mogloby by przebywać tu do 200 chłopców, wieksze mozliwosci i potrzeby jednak zwiazane sa z dzialaniami dla lokalnej spolecznosci, której część jest namadami i nie posyła dzieci do szkoły, co powiela mechanizm utrzymujący ich w ubóstwie.

Lokalizacja aszramu a takiej okolicy wynika po czesci z mozliwosci oraganizacyjnych, niskich kosztow utrzymania, jak i zdrowego klimatu. Dzieci pochodza w wiekszosci z wiosek w polnocnych Indiach, ale wiele z nich mieszkalo i pracowalo przez kilka lat w wielkich miastach. Kiedy przypominam sobie sceny jakie widzialem na zupelnie zwyczajnych, nie turystycznych ulicach, rowniez dzieci zaczepiajace o pieniadze turystow, to żal ze nie wszytkie moga zyc jak te tutaj. Dzieci pracujacych przymusowo w Indiach jest 40 milionow. Dodam jednak ze warunkow i atmosfery, nie mowiac o klimacie, mogloby pozazdroscic tym z aszramu rowniez wiele dzieci z Polski. Tu dzieci ogladaja telewizje raz w tygodniu, rano czyta im sie najwazniejsze informacje z prasy, komentujac i dyskutujac o ich znaczeniu.

Wieczorem dzieci uczy sie medytacji, maja takze joge w ciagu dnia, oraz przynajmniej raz w tygodniu imprezę z tańcami, śpiewami, występami, karaoke, szczególnie jeśli są wtedy goście - wolontariusze.


Wlasnie skonczylem pierwszy warsztat filmowy z dzieciakami. Wynik sa zaskakujace, najbardziej popularna tematyka to patriotyczna oraz związana z walka z niesprawiedliwoscia spoleczna. Moze dlatego ze w Polsce pracowalem raczej ze starsza mlodzieza, a moze jednak nasza sytuacja i media sa inne, ale takie fascynacje praktycznie nie pojawiały sie w rozmowach. Mysle ze zrobimy tu cos w rodzaju polaczenia filmu wojennego i filmu o superbohaterach.


Strona Bal Ashram - http://www.bba.org.in/balashram
Album zdjęć z pobytu w Bal Ashram -
http://picasaweb.google.pl/wojciech.olchowski/BalAshram
Montaż filmowy ze zdjęć zrobionych w Bal Ashram -
http://www.youtube.com/watch?v=FTfphwjxW0o

Film "Fun Movie" zrealizowany z chłopcami w Bal Ashram -
http://www.youtube.com/watch?v=rbpFw1B-dvM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz