(...) Właśnie juchitańskie kobiety od wieków rządzą miastem. Nic dziwnego, że podobny do kobiety chce być niejeden tamtejszy facet. María José wcale nie musi przestać być biologicznym mężczyzną. Chce stać się kimś lepszym – musche (czytaj: musze). (...)
Nie jest jednak tak, że transwestytyzm wpaja się synom na siłę. Musche są w Juchitanie tak cenni i poważani, że decyzję o wybraniu tej drogi często podejmują sami chłopcy, nawet kiedy są już dorośli. – Musche to cała kultura. Wytwarzają nawet odrębny typ wzorów tkanin i wyrobów rzemieślniczych – wyjaśnia profesor Veronika Bennholdt‑Thomsen. – Dla matki musche to szczęście. Jednak gdy rodzi jej się chłopiec, często rodzina i sąsiedzi komentują: „Biedna, będziesz musiała się z nim ożenić”.
W tym mieście świat kręci się wokół dziewczynki. Kiedy się rodzi, rodzice przyjmują gratulacje. Gdy kończy 15 lat, wyprawiają jej huczną fiestę, zwaną quinceaera – z błogosławieństwem na mszy, tłumem gości na uczcie i orkiestrą mariachi przygrywającą do tańców. Natomiast kiedy córka dorasta, matka przekazuje jej najpierw cenną sztukę prowadzenia interesów, a potem rodzinny biznes.
Przetrwanie kultury matriarchalnej w jednej niewielkiej enklawie na południu Meksyku to ewenement. Rdzenna ludność regionu Oaxaca należy do plemienia Zapoteków, w którym kobiety odgrywały rolę dominującą. Patriarchalizm przyszedł wraz z kolonizacją, a mocne podwaliny pod niego położyła kultura wojowniczego plemienia Azteków. Jednak w morzu kultury maczo Juchitan przez wieki pozostał kobiecą wyspą.
– Badania archeologiczne dowodzą, że był nią od zawsze – mówi profesor Bennholdt‑Thomsen. – Nie ma w tym regionie olbrzymich religijnych budowli wskazujących na to, że Juchitan znajdował się pod silnym wpływem władzy centralnej i wierzeń, które niosła. Zachowały się za to bardzo liczne gliniane figurki bogini matki świadczące o odrębnym kulcie. Ten kult w postaci ogromnego szacunku do matki przetrwał do dziś – wyjaśnia.
Juchitańskie kobiety przez wieki broniły swojej pozycji. W XVI wieku stanęły na czele jednego z najsilniejszych powstań przeciwko władzom kolonialnym. Ale to nie siła militarna sprawiła, że rządzą miastem do dziś. Stało za nimi coś innego: handel.
Stutysięczny dziś Juchitan leżący na południowym wybrzeżu kraju w najwęższym jego odcinku jest skrzyżowaniem dwóch szlaków: łączącego Amerykę Północną z Południową i Meksyk wschodni z zachodnim.
Od wieków głowami rodzin, które trzymają kasę i ekonomiczne stery gospodarstwa, były kobiety. Większość mężczyzn uprawia ziemię i zajmuje się rybołówstwem. Kobiety zaś parają się handlem. Są właścicielkami sklepów, kantyn, hoteli i banków. To one królują na rozległym bazarze w sercu miasta, na którym równie ważne jak dobicie targu są spotkanie i wymiana informacji. Bazar jest społecznym centrum, gdzie wstęp mają prawie wyłącznie kobiety. Oprócz nich przychodzą tam tylko musches. Ci są dopuszczeni do kobiecych zawodów – mogą awansować w banku lub prowadzić sklepy. Prawie jak kobiety. (...)"
Joanna Woźniczko-Czeczott
http://przekroj.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=3226&Itemid=61
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz