Film na podstawie bestsellerowej powieści Janusza Leona Wiśniewskiego "S@motność w Sieci", opowiada o miłości w wirtualnym świecie i życiu współczesnego człowieka, który otoczony nowoczesną techniką, wciąż szuka prawdziwych emocji i wzruszeń.
Reżyserii filmu podjął się Witold Adamek. Autorami scenariusza są Witold Adamek oraz autor powieści, Janusz Leon Wiśniewski. W rolach głównych: Magdalena Cielecka i Andrzej Chyra.
Poniżej fragmenty wideo, wywiad, fragmenty powieści - korespondencja bohaterów.
Ciekawe artykuły:
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/od_samotnosci_w_sieci_do_milosci_poza_nia_45010.htmlhttp://www.wiadomosci24.pl/artykul/o_milosci_i_znajomosciach_przez_internet_slow_kilka_55026.htmlNa końcu link do umieszczania komentarzy - wpisz jeśli potrzebujesz zaliczenia.
Rozmawiając ze znajomymi i czytając fora internetowe na temat filmu ,,Samotność w sieci'' Witolda Adamka zauwazylem ze film ten ma skrajne opinie od najgorszych do najlepszych. Ja po obejrzeniu ,,Samotności w sieci'' (jeszcze jak był grany w kinach) uważam ze film jest raczej nudny, przez co nie przeczytałem książki. Jednak wczoraj po przeanalizowaniu zamieszczonych fragmentów utworu zaciekawiłem się nią na nowo i myślę, że jak skończę sesje to ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńTemat książki Janusza L. Wiśniewskiego jest bardzo ciekawy i na czasie.
Co raz więcej ludzi poznaje się na różnego rodzaju czatach,czy portalach internetowych. Niektórzy szukają tylko wirtualnych znajomych (bo przecież łatwiej wyżalić sie zupełnie obcej osobie, a do tego jeszcze kiedy nie musimy patrzeć jej w oczy jesteśmy odważniejsi i pewniejsi siebie), z którymi nigdy raczej się nie spotkają, inni szukają znajomych, przyjaciół z którymi mogliby spędzać czas codziennie ,lub szukają też starych znajomych (nasza klasa), a jeszcze inni szukają miłości, znudzeni ludźmi otaczających ich na codzień.
Sam postanowiłem założyć konta na portalach internetowych. Poznałem wiele ciekawych i wartościowych osób.
Wracając do fragmentów książki są one ciekawe. Opis pierwszej miłości Jakuba jest bardzo wzruszający. Tekst jest przystępny i czyta się szybko, podobnie jak 2 artykuły do których zamieszczone są linki.
Przepraszam jeżeli mój komentarz nie ma sensu, ale pisze go mając angine ropną i 39 stopni gorączki. Nic przyjemnego.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak jak życie jest procesem świadomego, bądź nieświadomego zaspokajania swoich (uświadomionych,bądź też nie) POTRZEB, tak samo przestrzeń internetowa temu właśnie służy... Wszystko co stworzył człowiek wzięło się przeciez z jego pragnień... Jeżeli jednak człowiek staje się niewolnikiem wirualnego spełniania siebie i dzieje się tak nie w wyniku swobodnego wyboru i dążenia do różnorodności doznań, ale z powodu braku kompetencji społecznych, kompleksów,lęku i nieumiejętności zaspokajania potrzeby kontaktu w autentycznych relacjach z ludźmi, to wówczas jest to forma ucieczki przed zyciem pogrążająca człowieka w samotności:( W sieci tymbardziej... Człowiek jest istotą kruchą i delikatną, przywdziewającą na codzien maski społeczne, które mają chronić go przed zranieniem i śmiesznością. W rzeczywistości jednak, ktoś może nam tę maskę zerwać, odsłonioć nasze prawdziwe ja, wystawiając na ryzyko nasze serce... Dlatego życie "w realu" jest takie ryzykowne! I jeżeli ucieczka w wirualny świat wynika ze zranienia w relacjach z ludźmi i frustracji potrzeby bliskości, wówczas internet jest po prostu ucieczką przed zagrożeniem ze strony ludzi. Jeżeli z obawy
OdpowiedzUsuń(najczęściej nieuświadomionej)przed autentyczną bliskością uciekamy w klikanie, zamiast uśmiechu oferując ikonkę to zwyczajnie idziemy na łatwiznę :( a wtedy wirtualny świat jest zagrożeniem dla zdrowia psychicznego jednostki, jej psychospołecznego rozwoju. Człowiek ponad wszystko pragnie miłości i bliskości, pragnie być wysłuchany i zrozumiany... jest istotą społeczną, potrzebuje ludzi, by żyć... Jeżeli jest samotny i zraniony, nigdy nie zaznał akceptacji, nie był wysłuchany i kochany, wówczas łatwo wpada w sidła internetu -wyimaginowanego świata przyjaźni i miłości-łatwiejszego w obsłudze świata spełnionych marzeń o bliskości...
Tak "samotny człowiek walczy ze swym szaleństwem" :(
W innych wypadkach, internet faktycznie może być ciekawą przygodą...
tao.
Pomimo, iz historia tych dwoje jest piękna i wzruszająca, a książkę czyta się jednym tchem i jest napisana wspaniale, to jużsam jej tytuł porusza równie mocno. Człowiek samotny wśród ludzi pozostanie samotny w sieci... człowiek głodny uczuć czasem może je tam znaleźć, ale uważam, że przeżycia z sieci najczęściej są tylko namiastką życia, choć dla niektórych bardzo cenną ...
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło móc tak wypowiedzieć sie tutaj publicznie
OdpowiedzUsuń:) Ciekawe uczucie :)Pozdrawiam serdecznie :-)
W dobie społeczeństwa informacyjnego, przestrzen wirtulana wydaję się byc takim samym "miejscem" komunikacji jak każde inne. Odnosząc sie do teorii McLuhana, można założyc, że internet jest niejako przedłużeniem naszych zmysłów, usprawniającym nam w znacznym stopniu, sam proces komunikowania, znosząc tym samym, niejako bariery czaso- przestrzenne. Traktując zatem " siec" jako przestrzen,mdz. miejsce spotkan miedzy ludzkich jako przekaźnik i przekaz jednocześnie :) czatowanie, mailowanie, czy nawet pisanie bloga można by uważac za pewien hmm..znak czasów ? :):)Rozwój technologii prowadzi do wymiany przekaźników stosowania coraz wiekszej liczby " protez". Takie myślenie "o sieci" pozwla na uniknięcie wartościowania:)tego pojecią w kategoriach" dobre czy złe ", ( notabene tak niepożadanego w dyskursie naukowym :)zatem, konkretnie juz odnosząc sie do :) ksiązki i opisanego w nim ...zjawiska spolecznego, cóż ...co kto lubi :)
OdpowiedzUsuńZgodze sie tutaj z Ksenia :) ze kazdy ma jakies potrzeby i nie mogac ich zaspokoic w rzeczywistym swiecie :)..szuka jakies alternatywy :)A czasem to własnie wirtulana przestrzeń jawi sie jako bardziej "prawdziwa", bo bez masek :) Mysle ze porównywanie tych dwoch " swiatow" jest bezcelowe...oceniac ktory jest lepszy. jakie relacje " właściwsze", a jaka miłośc prawdziwsza... to dla mnie kiepski pomysł :) Te relacje sa po prostu inne :)
Jenifer napisała do Eljota ... rownie dobrze mogla pojsc do baru i opowidziec to barmanowi :) po prostu kazdy z nas wybiera ten sposob komunikacji jaku mu odpowiada :) Samotnosc w sieci :) rozumiana juz tak wrecz doslowanie jest taka sama jak w swiecie rzeczywistym :) " Samotność nie ma nic wspólnego z brakiem towarzystwa."
— Erich Maria Remarque (Paul Remarque) to po prostu stan ...:) a ineternet to miejsca jak kazde inne :)( patrz pierwsze zdanie :):) hehe :)
Internet - nowa „pigułka” na samotność?
OdpowiedzUsuńCzłowiek żyje w wariabilnym świecie. Nieustannie wszystko ulega przemianą i przeobrażeniom: moda, sztuka, technika, a także sam człowiek. Zmienia się pojęcie normy i normalności, granice tego, co jest tabu coraz bardziej się zacierają, to co wydawało się być pomnikiem niezmienności, okazuje się być betonową budowlą zbudowaną na fundamencie z pisaku. Można powiedzieć, że Internet to przestrzeń zagubionego człowieka XXI wieku. Galaktyka, na podbój której wyruszają Ci, którzy nie potrafią odnaleźć się w skomplikowanym układzie gier społecznych, relacji, coraz częściej opartych na fałszu, niezrozumieniu czy lęku przed byciem samotnym. Zastanawiam się, czy XXI wiek, w wyniku rozwoju technicznego, nie wyprodukował przypadkiem nowej pigułki na samotność. Internet stał się alternatywą dla ludzi samotnych, chorych, odrzuconych przez społeczeństwo. Alternatywą, która umożliwiła zastąpienie przygodnych związków, kolejnej lampki wina pitej w samotności, wzięcia kolejnej porcji narkotyku, który pozwalał, choćby na moment, uśmierzyć „ból istnienia”. W XXI wieku walka z samotnością wydaje się być prostsza. Wystarczy kilka kliknięć myszką, aby przestąpić próg „innego” świata. Świata, który nie zamyka przed człowiekiem drzwi, który stawia przed nim możliwość wyboru. W świecie internetowym, jednostka ludzka nie musi być zdana na tunelowy świat, który zazwyczaj proponuje nam rzeczywistość, świat o jednym rozwiązaniu, często z przerażającą perspektywą na przyszłość. I pomimo wszystkich mądrych uwag, że to w od nas zależy nasze życie i działanie, zazwyczaj rzeczywistość wydaje się być inna, ponieważ musi uwzględniać relację z innymi ludźmi i zależność od nich. A jaki jest ten inny – internetowy świat? Człowiek w Internecie nareszcie może przestać grać społeczną rolę, która została mu narzucona. Może zdjąć maskę, która w rzeczywistym świecie deformuje jego wnętrze. Człowiek może przestać bać się ośmieszenia, odrzucenia, braku akceptacji, może pokazać siebie takim jakim jest. Pomimo tego, że człowiek w Internecie ukazuje się w nagości swoich myśli, nie boi się, że zostanie zraniony. Dlaczego? Może dlatego, że właśnie przekracza próg internetowego świata, po tym jak czyjaś ciężka stopa zgniotła go w rzeczywistym świecie. Może ten internetowy świat pozwala mu wypowiedzieć prawdę swojej duszy, bo nie ma w nim oczu, które kontrolują każdy ruch, uśmiechu, którego ironia echem odbija się w snach. Może taka osoba liczy, że wreszcie spotka w tym „innym” świecie człowieka, który tak samo jak ona zrzucił maskę pozorów i chce pokazać prawdziwego siebie. Świat internetowy, daje taką możliwość odkrycia swojego wnętrza, ponieważ pozwala ukryć się człowiekowi w pancerzu przewodów elektrycznych, twarzy komputerowego monitora. Ktoś kto jest mniej atrakcyjny fizycznie nie musi bać się negatywnej oceny. Internet daje mu możliwość rozłożenia skrzydeł swojej duszy, ponieważ nikt go na wstępie nie skreśla, za to kim jest, jak wygląda. Daje mu szanse, której nie dają mu zazwyczaj ludzie w realnym świecie. W internetowym świecie możemy wybrać z kim chcemy rozmawiać, ile czasu mu poświęcić. To my decydujemy, o wyborze tematu (np. czaty tematyczne), o tym, kiedy i z kim rozmawiamy. W internetowym świecie panuje egalitaryzm. Nie wiemy, czy po drugiej stronie siedzi dyrektor, szef firmy, polityk, lekarz. Możemy poznać kogoś bez zbędnej otoczki, która narzuca nam się w realnym świecie, często automatycznie i nieświadomie w postacie stereotypów i schematów. I w ten sposób wkraczam w ten piękny internetowy świat, który zachwyca nas sobą, jest przecież taki doskonały, taki inny, niezwykły, lepszy, magiczny. I jest jak pigułka narkotyku, wystarcza na tak krótko. Szklany świat, którego idealność tak łatwo zniszczyć. Wkraczamy do niego, by nie dać się zranić, ale zapominamy o jednym, że nie trzeba mieć przed sobą człowieka, aby się zaangażować, wystarczy jego namiastka. To, co wydawało się być znajomością, przeradza się w uczucie, lecz nie wiemy, czy to uczucie jest tylko naszym wyobrażeniem. Nie wiemy, czy dobrze interpretujemy czyjeś słowa, nie widzimy jego rekcji, mimiki, tonu głosu. Uciekając przed światem pozorów, wkraczamy w drugi świat, równie pozorny. Świat w którym można kogoś zniszczyć jednym kliknięciem myszki. Ktoś może nacisnąć delete i już nas nie ma w jego życiu, ale to wcale nie oznacza, że jego nie ma w naszym, ponieważ słowa wystukiwane na klawiaturze, jak korzenie wrosły niezauważone w nasze wnętrze i trudno jest zapomnieć o tej namiastce znajomości, którą ktoś tak łatwo skreślił. Ale na jak długo może wystarczyć świat, w którym każdy jest panem swojego losu, w którym każdy decyduje kiedy i z kim rozmawia? Taki świat wystarcza na moment, kilka chwil, a potem człowiek oczekuje czegoś więcej. I pomimo tego, że obiecał sobie, że się nie zaangażuje, łyka kolejną pigułkę internetowego świat, lecz z czasem ona przestaje wystarczać, tak jak narkotyk, którego potrzeba coraz więcej i więcej. Łykając internetowe antidotum na samotność - człowiek nadal pozostaje samotny, bowiem zapomina, że „Własne więzienie każdy nosi w sobie” i dopóki się go nie otworzy, czy to w realnym, czy internetowym świecie, człowiek będzie nadal samotny.
Samotność w sieci jak i samotność w kazdym innym miejscu pozostaje tą sama samotnością. Aby ja pokonać potrzebne sa pozytywne relacje z ludzmi, ktore musimy budować. Wydaje sie banalne, a jednak wymaga pewnego wysiłku, chęci. Jednym przychodzi to z łatwością, po prostu tacy sie urodzili, "dusze towazystwa", jednak sa tez tacy, ktorzy muszą przelamac w sobie wiele oporow: lęk przed ośmieszeniem, odrzuceniem, krytyką, niesmiałość, kompleksy itp., starają sie z tym walczyć nakladając maski i wędrująć przez zycie w te maski przystrojeni, udając kogos kim nie są. Lecz jak długo można? Czy to nie męczy? Stala kontrola siebie: swoich emocji, mimiki, gestow. Trzeba odreagować, zrzucic maske. Ale gdzie? Kto mnie zaakceptuje takim jekim jestem?- w sieci. Internet to miejsce gdzie taka osoba może zrzucic maskę, napisać o swoich problemach, rozterkach, emocjach, wyrzucic z siebie wszystkie frustracje. Może znajdzie kogoś, kto ma podobne problemy, kto ja wysłucha, zrozumie, może coś poradzi. I dobrze, jezeli udało sie pokonac samotność, jeżeli zaufamy osobie po drugiej stronie, jezeli dzieki niej nie bedziemy sie juz wiecej czuc samotni.
OdpowiedzUsuńJednak w sieci nie tylko zrzucamy maski, znacznie czesciej je nakładamy; mozemy tu kreowac siebie, nadawać sobie cechy o jakich marzymy, przecież nikt mnie tu nie zna, nie wie kim jestem na prawde, tu moge być tym kim chce. Czy jednak takie myslenie nie powoduje, że jesteśmy jeszcze bardziej samotni? Brniemy w klamstwo przed samym sobą, do którego staramy się siebie usilnie przekonać. Lecz pozostaniemy samotni dopuki nie zaakceptujemy siebie, nie poczujemy sie wartościowym człowiekiem, ktory zasługuje na sympatie, przyjaźń, miłość.
Mówimy, że Internet staje się alternatywą dla świata realnego, świata w którym cały czas musimy walczyć o przetrwanie, świata opartego na fałszu i zakłamaniu. Ale czy to właśnie Internet nie jest pełen ułudy i iluzji. To w Internecie, korzystając z tego, że jesteśmy oddaleni od naszego rozmówcy o setki czy tysiące kilometrów, możemy przeistoczyć się w zupełnie inną osobę, która często nie ma z nami nic wspólnego. Jest to furtka dla ludzi, którzy nie potrafią odnaleźć się w prawdziwym życiu, mają kompleksy, uważają, że ich życie jest nieciekawe i niewiele w nim dokonali. Internet jest dla nich światem, gdzie mogą wybić się na tle innych, szokować, przedstawiać poglądy, których nigdy by nie wypowiedzieli wobec osoby stojącej z nimi twarzą w twarz. Jest to również miejsce, gdzie można podleczyć złamane serce lub wdając się w nieobowiązującą rozmowę odsunąć od siebie na chwilę problemy naszej szarej codzienności. Tak też chciała postąpić główna bohaterka – wyżalić się przed kimś odległym i anonimowym, a jeśli nie spełni on jej oczekiwań po prostu go „wyłączyć” i poszukać kogoś innego. I tu spotkało ją zaskoczenie. Zamiast banalnych formułek, które już pewnie wiele razy widziała na ekranie swego komputera, ktoś otworzył się przed nią, co całkowicie ją zaskoczyło. Było to jednocześnie intrygujące dla kogoś, kto był przyzwyczajony do ciągłego udawania kogoś innego. Również w Internecie. Dlatego nie uważam, by rzeczywistość wirtualna mogła stać się dla nas lekarstwem na prawdziwe bolączki. Oczekując łatwej rozrywki możemy się srodze rozczarować.
OdpowiedzUsuńŻycie nie jest proste, ale nie ułatwimy go sobie uciekając w iluzję globalnej sieci. Stawmy mu więc czoła akceptując jednocześnie samych siebie.
Internet z pewnością stał się ważną częścią naszego życia. Dla jednych tylko środowiskiem pracy i niezastąpionym źródłem pozyskiwania informacji, dla innych miejscem spotkań towarzyskich, jedynym miejscem, gdzie czują się sobą i mogą naprawdę czuć i przeżywać. Ludzie, którzy tak jak bohaterowie "Samotności w sieci" są skłonni traktować przestrzeń wirtualną jako alternatywne miejsce poszukiwania szczęścia, świadomie lub nieświadomie wierzą, że ta wirtualna część ich życia okaże się bardziej przyjemna, pociągająca a nawet wynagradzająca ich niepowodzenia w realnym życiu. Mam wrażenie że ta wirtualność przestrzeni internetowej staje się coraz bardziej rzeczywista i tak zaczyna być też traktowana. Stanowi tylko łatwiejszą alternatywę budowania związków międzyludzkich dla osób, które w "tradycyjnych relacjach" sobie nie radzą. Jest to też alternatywa bezpieczniejsza, ponieważ zmniejsza ryzyko zranienia, daje możliwość kontroli własnych uczuć (a raczej zachowań, czyli wypowiedzi) i pewnego rodzaju sterowania rozwojem, kontrolowania tych relacji. Co więcej, dzieje się to bez udziału innych, bez ich oceny, kontroli, cała historia związku zapisana jest tylko w archiwum komunikatora. Wydaje mi się, że ludzie, którzy wierzą w autentyczność wirtualnych znajomości, w możliwość powstania prawdziwego uczucia w Sieci, wierzą w pewien sposób w "mistycyzm" tego uczucia, tajemniczość i jeszcze większe jego znaczenie. Funkcjonowanie w przestrzeni wirtualnej i realnej trudno nawet nazwać "podwójnym życiem", bo przecież w obu "wymiarach" możemy być sobą, lub, równie dobrze, w obu wymiarach możemy grać różne role.
OdpowiedzUsuńPrzyznam że nie oglądałam filmu anie nie czytałam książki, ale zamieszczony fragment zachęca do lektury:)
Zgadzam się,że internet w ówczesnej dobie w pewien sposób zbliża ludzi, pozwala im sie czuć anonimowo, a jednocześnie w pełni mogą odkryć siebie przed druga osobą ,mając jednocześnie pewność, że nie zostaną rozpoznani. Typ czatu z druga osoba pełni swojaka rolę pewnej darmowej terapii, która pozwala powiedzieć coś, co normalnie się nie mówi i nikt o tym nie wie. Nie jestem do końca pewna czy faktycznie można poznać druga osobę- nie mamy pewności czy mówi prawdę, czy może gra kogoś kim chciałaby być.
OdpowiedzUsuńCzy rozmowa przez internet faktycznie pomaga szczerze powiedziawszy nigdy nie próbowałam,więc nie wiem. Mam wrażenie, że wprowadza pewnego rodzaju niepewność co ta druga osoba napiszę, ekscytację czekaniem na wiadomość jednocześnie takie uczucia wciągają w grę internetową. To co jest ważne sam dyktujesz reguły rozmowy, w każdej chwili możesz się wyłączyć, nie musisz odpowiadać na pytanie, które nie chcesz, tak jak przy normalnej rozmowie. Nie jestem w stanie określić czy człowiek potrzebuje akurat takiego rodzaju kontaktu, na pewno potrzebuje bliskości drugiego człowieka, więc stara sie rożnymi sposobami przeciwdziałać samotności.
Nie ufam, takim internetowym czatom, nawet jeżeli wiem,że osoba po drugiej stronie mnie nie zna. uważam, że najlepszy kontakt to "face to face", kiedy widzi sie z kim sie rozmawia, jak reaguje, jaką ma mimikę twarzy.
Książka jest faktycznie fajna, gdyż czytając ją ma sie wrażenie jakby oglądało się film:)
Po obejrzeniu filmu Witolda Adamka pierwsze co nasuwa mi się na myśl to stwierdzenie, że "Samotność w sieci" to film dla ambitnych odbiorców. Moim skromnym zdaniem obraz ten kierowany jest do ludzi wrażliwych, mających wyobraźnię, potrafiących myśleć oraz co najważniejsze ludzi zdolnych do refleksji. Film ten ma swój urok, klimat, czar. Ma po prostu klasę. Rozkładając go na czynniki pierwsze muszę stwierdzić, że zarówno muzyka, zdjęcia no
OdpowiedzUsuńpo większej części gra aktorska tworzyły spójną i ciekawą całość. Spodziewałem się filmu nudnego, nieciekawego. Takie opinie słyszałem o nim w rozmowach z ludźmi, którzy oglądali go wcześniej Bądź tylko udawali!! Według mnie film jest ciekawy, na swój sposób inspirujący i może (powinien) się podobać, dlatego nie rozumiem ludzi negatywnie wyrażających się na jego temat. Analizując rodzimą filmową produkcję ostatnich lat pozostaje mi życzyć, aby więcej podobnych obrazów pojawiło się i zagościło na polskiej scenie filmowej.
"Człowiek jest zwierzęciem społecznym". Zdecydowana większość ludzi odczuwa potrzebę kontaktu z innymi:) Internet jest jednym z środków umożliwiających zaspokojenie tej potrzeby. Czy jednak pozwala wyeliminować samotność? Wydaje mi się że tak, jeśli chcemy zaspokoić potrzebę afiliacji: znaleźć grupę o podobnych poglądach,zainteresowaniach itp. Jeśli jednak szukamy w internecie głębokich, emocjonalnych związków z innymi(i chcemy je jeszcze przez internet utrzymać), to raczej jest to niemożliwe.
OdpowiedzUsuńPrzed przystąpieniem do "konsumpcji" tego obrazu spotkałem się z licznym komentarzami moich znajomych na jego temat. Szeroka skala opini - od bardzo pozytywnych po znudzone westchnięcia - jeszcze bardziej prowokowały mnie do sprawdzenia go na własnej skórze.
OdpowiedzUsuńNiestety, moje ambiwalentne nastawienie nie było pomocne przy próbie analizy materiału. Gdy tylko usłyszałem o tym filmie, pomyślałem, że będzie to pewnie kolejna romantyczna komedia - klon "You've got mail". Jakież było moje zaskoczenie, gdy film okazał się z zamiaru czymś zupełnie innym.
Na tle krajowych "superprodukcji" obraz Witolda Adamka jest śmiałą próbą stworzenia czegoś zupełnie innego przy użyciu tak banalnego tematu jakim jest miłość w połączeniu z nowymi sposobami komunikacji.
Moim zdaniem, pomimo lekkiego znudzenia "napietą" akcją filmu, mogę stwierdzić, że przygoda z tym filmem była ciekawym doznaniem:)
Natomiast jeżeli chodzi o temat i główne przesłanie tego filmu, to muszę niestety zaznaczyć, iż film nie wyczerpał tematu. Spłycił go, a także pokazał z jednej tylko strony. Nie mogę zarzucić autorowi subiektywizmu, gdyż nie znam jego zamierzeń odnośnie tego filmu.
Tak czy inaczej, temat jest bardzo ważny w naszych czasach. Bardzo szybko zyskuje na znaczeniu. Przykładem są wciąż rozwijające się portale społecznościowe. Od naszej-klasy, poprzez hobbystyczne i tematyczne, na erotycznych i matrymonialnych (czyt. randkowych) kończąc. Wynika, to przede wszystkim z coraz większej potrzeby bycia członkiem jakiejś grupy w naszym zapracowanym i zabieganym życiu. Ludzie potrzebują miejsca, gdzie można stać się kimś lepszym i atrakcyjniejszym. Gdzie bez problemów można spotkać ludzi ludzi o podobnych zainteresowaniach. A przede wszystkim miejsca, w którym bariery i wszelkie hamulce są bardzo często na znacznie bardziej liberalnym poziomie, gdzie każda dyskusję można zakończyć jednym kliknięciem myszki.
Nie potrafię jednoznacznie ocenić tego zjawiska. Rozumiem, że postęp jest konieczny i bardzo użyteczny, jednak nie powinien doprowadzać do całkowitej izolacji od naszej historii i tradycji.
to niestety literacka fikcja w którą chcemy wierzyć
OdpowiedzUsuńŻyjemy w czasach , gdzie bez Internetu nie da się funkcjonować. Prawie każdy ma jakieś konto, czy to mailowe czy na jakimś forum. Tu można znaleźć prawie WSZYSTKO..wystarczy wpisać w wyszukiwarce dane słowo, nawet miłość czy kogoś z kim mogę porozmawiać...ot tak, nawet go nie znając. W prawdziwym życiu nigdy bym nie podeszła do pierwszej spotkanej osoby na ulicy i zaczęła jej opowiadać o moich uczuciach czy wogóle o sobie. Wydaje mi się, że ludzie wogóle mają problem z wyrażaniem swoich uczuć i emocji. Pewnie...dużo łatwiej jest zalogować się na jakimś czacie, powiedazieć to co siedzi nam w środku...ale co to zmieni? Tak...pooczujemy się lepiej...ale na jak długo? Ludzie coraz bardziej zamykają się w sobie...nie rozmawiają ze sobą na żywo...a to tylko utrudnia życie. Wygadamy się na czacie zupełnie obcej osobie, która też może mieć podobny problem, ale moim zdaniem to nie to samo. Problemy i emocje rodzą się w człowieku, a nie w Internecie i uważam, że tylko szczera rozmowa na żywo, gdzie widać Twoje prawdziwe emocje może być rozwiązaniem. A nawiązując konkretnie do filmu, to ma on swój klimat i rzeczywiście nie wszystkim może odpowiadać:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńŻyjemy w czasach , gdzie bez Internetu nie da się funkcjonować. Prawie każdy ma jakieś konto, czy to mailowe czy na jakimś forum. Tu można znaleźć prawie WSZYSTKO..wystarczy wpisać w wyszukiwarce dane słowo, nawet miłość czy kogoś z kim mogę porozmawiać...ot tak, nawet go nie znając. W prawdziwym życiu nigdy bym nie podeszła do pierwszej spotkanej osoby na ulicy i zaczęła jej opowiadać o moich uczuciach czy wogóle o sobie. Wydaje mi się, że ludzie wogóle mają problem z wyrażaniem swoich uczuć i emocji. Pewnie...dużo łatwiej jest zalogować się na jakimś czacie, powiedazieć to co siedzi nam w środku...ale co to zmieni? Tak...pooczujemy się lepiej...ale na jak długo? Ludzie coraz bardziej zamykają się w sobie...nie rozmawiają ze sobą na żywo...a to tylko utrudnia życie. Wygadamy się na czacie zupełnie obcej osobie, która też może mieć podobny problem, ale moim zdaniem to nie to samo. Problemy i emocje rodzą się w człowieku, a nie w Internecie i uważam, że tylko szczera rozmowa na żywo, gdzie widać Twoje prawdziwe emocje może być rozwiązaniem. A nawiązując konkretnie do filmu, to ma on swój klimat i rzeczywiście nie wszystkim może odpowiadać:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńfilm opowiadający historię miłości, która rozpoczyna się nie na przypadkowym spotkaniu w na ulicy, w księgarni, czy w kinie, lecz na łączach internetowych. Film aktualny, gdyż w dzisiejszych czasach zdarza się to coraz częściej (chociaż nie należę do zwolenników takiej formy) i wiele osób nigdy, by się nie poznało, gdyby nie Internet. Oprócz miłości ważniejsza wydaję się tutaj samotność tych ludzi,na którą internet wydaje się pośrednim mimo wszystko lekarstwem...
OdpowiedzUsuńDoba komputeryzacji i internetu przyniosła ze sobą nową formę zawierania znajomości - nową ale szybko zdobywającą zwolenników wśród młodego pokolenia. Z własnego doświadczenia i rozmów przeprowadzanych drogą witrualną - mogę stwierdzić, ze dla wielu ludzi jest to okazja raczej nie do ukrywania się, ale do odkrywania siebie i własnych słabości przed drugim człowiekiem. Jednak konktakt przez internet jest na tyle "komfortowy", że eliminuje komunikację niewerbalną, której nierzadko się obawiamy i próbujemy ukryć w kontaktach face to face. Wielokrotnie słyszałam, iż osoby preferują kontakt przez komunikator niż na żywo, tłumacząc to tym, że przez internet potrafią powiedzieć więcej, a na żywo są bardziej powściagliwi. Można uznać, że w rozmowie internetowej wytwarza się pewien specyficzny klimat, któremu pomaga działanie naszej wyobraźni. Podobnie jest z książką "Samotność w sieci" - gdy czytamy, wyobrażamy sobie te sytuacje w pewien sposób, czego oczywiście nie oddaje film - dalece odbiegający od wersji literackiej.
OdpowiedzUsuń"Samotność w sieci" to nic innego jak historia miłości w wirtualnym świecie. Myślę, że historia ta doskonale odzwierciedla niepokoje i pragnienia ludzi naszych czasów."Samotność w Sieci" to nie tylko powieść o współczesnym świecie internetu, wirtualnym życiu, przede wszystkim jest to klasyczna historia o miłości, tej jednej, wyśnionej, która wzrusza do łez...i na którą czeka się czasem całe życie.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że fabuła filmu jest "okrojona" w porównaniu z książką.
W sieci każdy z nas może kreować siebie takiego jakim chciałby być, przybierać takie cechy o jakich marzył przez całe życie. Często udajemy przed sobą samym kogoś innego..a w wirtualnym świecie jest to jeszcze prostsze. Nawet miłość wirtualna staje się bardziej realna...
OdpowiedzUsuńChyba stąd bierze się tak wielka popularność materiałów o tematyce erotycznej...a raczej ich ogromna skala...ludzie szukają miłości wirtualnej, bo na ironię ona wydaje sie im bardziej rzeczywista. Wejście na witryny erotyczne, a co dalej za tym idzie cyberseks dostarcza zaspokojenia seksualnego. Niestety nie jesteśmy w stanie przewidzieć płynących z takiego zachowania konsekwencji...
Człowiek z czasem traci kontakt z rzeczywistością, poczucie czasu, zaniedbuje obowiązki. Uzależnienie od cyberseksu prowadzi do braku kontroli nad własnym zachowaniem.
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuń