NOWY / NEW BLOG - http://olchowski.info

wtorek, 13 listopada 2007

CyberJoly Drim - tekst - komentarze

Antonina Liedtke - "CyberJoly Drim"
Copyright © by Antonina Liedtke, 1999

http://akson.sgh.waw.pl/~aliedt/carramba.htm

Antonina Liedtke - absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego, autorka opowiadania science fiction CyberJoly Drim, za które zdobyła w 1999 roku Nagrodę im. Janusza A. Zajdla, i które przed wydaniem w magazynie "Fenix" zostało opublikowane w Internecie. Do tej pory jest to jedyny utwór opublikowany przez nią poza Internetem.

Współczesne technologie teleinformatyczne, Internet, zostały stworzone przez mężczyzn, jak wyglądałyby gdyby to kobiety je rozwinęły? Czy wogóle byłyby potrzebne?

Jak różnice, uwarunkowane neurologicznie, w stylu komunikowania płci, przejawiają się w konstrukcji i wykorzystywaniu technologii teleinformatycznych?

WPISZ KOMENTARZ!

27 komentarzy:

  1. Po raz kolejny zabieram się do skomentowania tekstu.
    Opowiadanie robi wrażenie, napisane zostało prawie 10 lat temu, ale wizja autorki nie wybiegała daleko w przyszłość, już dzisiaj wszystko o czym napisała jest prawdopodobne (Second Life itp).
    Nie wiem czy to celowy zabieg, ale kiedy postaci wychodzą w dialogach poza swój slang internetowy widać pewna nieporadność, nawet naiwność językową.
    Odnośnie wątków okultystycznych :): "ekspert na antenie Radia Maryja: - Weźmy słowo "komputer". Wszystkie litery w tym słowie przyporządkujmy kolejnym liczbom w alfabecie, potem dodajmy je do siebie i pomnóżmy przez 6. Co otrzymamy? Otrzymamy 666.A więc i komputer i Internet to narzędzia diabła."

    "Jak różnice, uwarunkowane neurologiczne, w stylu komunikowania płci, przejawiają się w konstrukcji i wykorzystywaniu technologii teleinformatycznych?"

    Przypuszczam, że kobiety bardziej kompleksowo interpretują otrzymywane dane, ale poparcie tego przypuszczenia wyszczególnieniem określonych obszarów mózgu, które mogą być za to odpowiedzialne, wykracza póki co poza moje umiejętności w tej dziedzinie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Główna bohaterka opowiadania, Jola, a właściwie Joly_FH,stworzyła swój sieciowy świat. Pracowała, bawiła się, kontaktowała ze znajomymi jedynie przy pomocy komputera. Normalne- rzeczywiste życie potwornie ją nudziło. Bała się go. Stwierdziła, że "Real life to jeden z możliwych shellów.Ten najgorszy." Miała do wyboru jedno z dwóch żyć, więc wybierała to łatwiejsze.
    Pewnego dnia jednak odkryła że nie potrafi żyć w dwóch rzeczywistościach jednocześnie. Zrezygnowała...
    Ale dlaczego? Być może była zbyt delikatna, aby poruszać się w tak mało kobiecym świecie Internetu? Ciągle dawały o sobie znać jej uczucia. Sieć ukierunkowana jest na szybkość. Gdy Joly_FH podejmowała się czegoś ważnego (np. stworzenie postaci dla Carramby) zastanawiała się nad tym, przemyślała, zmieniała... Może nie wytrzymała presji szybkości i bezpośredniości? Może...
    A co do internetu stworzonego przez mężczyzn i przez kobiety:gdyby kobiety stworzyły Internet na pewno po części różniłby się od obecnego. Być może kiedyś uda się nam to sprawdzić...

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowiadanie "Cyber Joly Drim" sprawiło, że spojrzałam na sieć w zupełnie inny sposób, oczami bohaterki. Dostrzegłam świat pełen magii, marzeń, nadziei... Świat, który pozwala ludziom takim jak Joly_FH być sobą, spełniać się, rozwijać, ...a nawet funkcjonować. Jola w realnym życiu czuła się niepotrzebna, widziała siebie jako kure domową. Taka rzeczywistość była dla niej nudna, pełna gry pozorów.
    Natomiast za ekranem komputera krył się "lepszy świat", do którego wejściem było zalogowanie się, w nim wszystko miało sens, ładunek emocji.
    Joly_FH była "kimś", stanowiła sieciową osobowość, podejmowała wyzwania, tworzyła nowe rzeczy, czuła się artystką.
    Tylko przez internet potrafiła dzielić niesamowitą bliskość z drugą osobą, wymieniać myśli, uczucia, nie potrzebowała do szczęścia kontaktu fizycznego.
    To w sieci spotkała prawdziwą miłość, która wypaliła się w niej, gdy zaistniała w realnym świecie. Tęskniła wciąż za swoim ukochanym i szukała jego śladu w internecie, mimo, że miała go obok siebie...
    Nie potrafiła żyć w ten sposób, postanowiła odejść. Jednak czy śmierć oznaczała dla niej rezygnację z życia w realnym świecie czy w sieci...?

    OdpowiedzUsuń
  4. Po przeczytaniu opowiadania CyberJoly Drim mam mieszane uczucia lecz mogę stanowczo stwierdzić że opowiadanie zaciekawiło mnie i mimo swych sporych rozmiarów i mojej niechcęci do czytania na monitorze z zapałem przeczytałem je do końca. Co mnie do tego zmusiło hmmm może intresująca historia kobiety szukającej swojego ukochanego w sieci ja się później okazuje szukała poprostu innej strony charakteru swojego męża. Może zachęciło mnie wplecenie w fabułe wątków mogicznych okultystycznych nie wiem. W opowadaniu udeża mnie sposób życia bohaterki niby cały dzień siedzi w domu ale jednak ciągle jest aktywna i to dzięki sieci z drugiej strony miałem wrarzenie że dla Joli real nie był dobrym miejscem nie czuła sie w nim dobrze. Wszystko co ją pociągało intrygowało znajdowało się w sieci świat rzeczywisty nie był dla niej wartościowy nie znajdowała w nim natchnienia i pasji. Na koniec chciałem jeszcze powiedzieć (napisać) że bardzo podobała mi sie postać Zanni`ego a może dla tego że jest on dokladnie taki jak mój kolega i ma te same przyzwyczajenia. Po prostu ile może siedzi w sieci. Pisał Maciej Pietras

    OdpowiedzUsuń
  5. Jola, Jola, Jola ...:) Uważam, że nie jedna osoba mogłaby się utożsamić z główną bohaterką opowiadania. Dziewczyna na tyle wciągnęła się w świat wirtualny, że rzeczywistość stała się dla niej czymś nieprzyjemnym. Nawet ukochany stracił w jej oczach kiedy zaczęli żyć ze sobą. Carramba był dla niej jak wiatr: szybki, nieuchwytny, zmienny. Natomiast Andrzej bezosobowy, banalny, nie wyróżniający się niczym szczególnym. A przecież Carramba i Andrzej to jedna i ta sama osoba. Jednak Joly_ FH nie potrafiła żyć z kimś kto przestał spełniać jej wyobrażenia.

    „CyberJoly Drim" ujawnia pułapkę , która czeka na "komputeroholików". Zamiast rzeczywistego obrazu kreują wizerunki ludzi, którzy tak naprawdę nie istnieją. Widzą ich oczyma swojej wyobraźni, takich jakich chcą widzieć. Niejednokrotnie idealizują swoich internetowych znajomych, a później są rozczarowani , gdy przychodzi im się spotkać w realu. Czyż ułomny człowiek może konkurować z wyidealizowaną postacią?

    Dlatego zanim wybierzemy internet jako alternatywną formę poznawania nowych ludzi może jednak warto dać sobie i innym szanse na nawiązanie relacji w tradycyjny sposób.
    Jo_Fheaven :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Główna bohaterka Jola ma swój świat - "cyberświat", którego granic praktycznie nie przekracza. Tu ma swoich przyjaciół, poznaje nowych ludzi, zakochuje się. Właściwie jedyną formą kontaktu z innymi jest sieć...dzięki niej wykonuje nawet zlecenia do pracy; robienie porządków w domu ogranicza do formatowania, grupowania dokumentów, plików, itp.
    Jola należy do sieciowej społeczności w takim stopniu, że gdy dochodzi do spotkania w "realu", cała magia pryska, a główna bohaterka nie potrafi sobie z tym poradzić...poddaje się i odchodzi...
    Ciekawe opowiadanie, które z jednej strony pozwala dostrzec cały czar i tajniki sieci. Z drugiej strony, jednak, "sieć to nałóg. Ciężkie, cholerne uzależnienie, które zmienia Twój sposób myślenia..."

    OdpowiedzUsuń
  7. Opowiadanie jest dość ciekawe i porusza coraz bardziej aktualny obecnie problem, a mianowicie posiadanie "drugiego życia" w sieci. Ludzie zwykli mawiać: masz tylko jedno życie, historia Joli pokazuje, że dzięki technice obok realnego życia możliwe jest równocześnie wirtualne bytowanie. Sądzę, że z "drugiego życia" korzystają w szczególności osoby, którym czegoś brakuje, które nie czują się szczęśliwe. To w pewnym sensie rekompensata za niespełnione oczekiwania życia codziennego.
    Bohaterka tekstu o wiele bardziej ceniła swoją wirtualną drogę życia. W sieci była to doceniona, pożądana artystka Jola_FH natomiast w realu to zwykła pani domu. Osobiście uważam, żę Jola jest osobą niedojżałą, co może powodować jej zamiłowanie do sieci. Jest jak dziecko, które jak coś dostanie to już tego nie chce. Moim zdaniem to jest przyczyna rozpadu miłości w realu. Sądzę, że dalsza część opowiadania mówiłaby o tym jak Jola, niczym syn marnotrawny, wraca do męża, który potrafił zachować w sobie realność. Ewentualnie nie wraca do Andrzeja ale i tak rzeczywistość się o nią upomina i musi spaść na ziemię, gdyż nie można istnieć wyłącznie w sieci, gonić za nieosiągalnym.
    Posiadanie innego życia w sieci jest dla mnie jak bujanie w obłokach, to coś nierzeczywistego, niematerialnego. Niektórzy powiedzą, że właśnie dzięki temu owe życie jest lepsze, nadzwyczajne. Dla mnie, typowej realistki ważniejsze jest to co się dzieje naprawdę. To realna osoba steruje tą wirtualna a nie na odwrót. Ponadto jeśli ktoś umrze to jednocześnie umiera jego wirtualna osobowość, natomiast w każdej chwili można "uśmiercić" swą sieciową postać nadal żyjąc. Ogólnie nie potępiam istnienia w sieci ale jako formę rozrywki, dodatek do prawdziwego życia, nie jako jego alternatywę.
    Wilczak Paulina

    OdpowiedzUsuń
  8. Cóż mamy w opowiadaniu? Mamy Jolę. I jej świat. Cyberświat. Ten, w którym tak naprawdę nawiązuje relacje z innymi ludźmi, pracuje. Sieć zdominowała całkowicie realne życie, odebrała urok jemu i wszystkiemu, co się z nim wiążę. Nawet cyberkontakty przewyższyły prawdziwe spotkania.
    Cóż. Przykład Joli z opowiadania i wielu prawdziwych historii pokazuje, że uzależnienie od sieci jest nałogiem. Prawdziwym i ciężkim do opanowania.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyznam, że niełatwo przebrnęłam przez lekturę i chyba równie trudno przyjdzie mi skomentowanie tekstu. Opowiadanie od początku nudziło mnie i irytowało. Nafaszerowane obcymi mi terminami, przedstawia obcy mi świat. Zaskoczyło mnie jednak zakończenie, nie spodziewałam się takiego finału.
    Rzeczywistość przedstawiona w opowiadaniu wydaje mi się odległa, ale nie niemożliwa. Uważam, że sieć jest wielkim "dobrodziejstwem", ułatwia wiele rzeczy etc.ale nie sprawia to, że staję się "sieciomaniakiem". Ja nie, ale przecież są ludzie, dla których sieć staje się tym, czym jest dla Joli, bohaterki opowiadania. Można być kimś innym, prowadzić inne życie (m.in. dzięki wirtualnej platformie Second Life).Dla niektórych osób korzystanie z takich możliwości to rozrywka, ale dla innych staje się to ucieczką od rzeczywistości, od życia, które nie jest zadowalające, skoro ktoś odczuwa potrzebę kreowania siebie i swojego bytu na nowo, albo raczej w inny sposób. Właściwie nie protestuję ostro przeciwko temu, ale mam pewne obawy. Dotyczą one stosunków interpersonalnych. Czy aby nie stanie się tak jak w opowiadaniu? W sieci, jesteśmy sobą zafascynowani, nawet zakochani, a real (codzienność) przynosi rozczarowanie: okazuje się, że nie potrafimy ze sobą żyć.Przerażające...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciężko komentować mi to opowiadanie,ponieważ zupełnie mi się nie podobało.Moim zdaniem jest mocno przesadzone,choć dotyczy poważnego problemu jakim jest uzależnienie od sieci i utworzonego w nim innego wymiaru świata.To prawda,że internet jest pułapką,zniewala człowieka,jednak wierzę w to,że ludzie coraz bardziej są świadomi niebezpieczeństw,jakie niesie za sobą Internet...Mimo,że sieć jest sama w sobie wykreowana na zupełnie inny świat,tak różny od "real life'u",materialnego i pozbawionego magii,uważam,że można zachować wobec niej dystans.Bohaterka jest kompletnie zniewolona przez swój wymyślony,wirtualny świat-jest on dla niej ucieczką z prawdziwego życia,którym jest rozczarowana (np.kryzys w małżeństwie).Nie rozwiązuje to jednak jej problemu.Przeżywa swoisty weltschmerz,będąc niepogodzona z światem rzeczywistym, nie do końca rozumiejąc także rzeczywistość internetową.Jest to po prostu kobieta bardzo nieszczęśliwa...bo nie rozumiem,jak coś tak sztucznego i obcego jak maszyna,komputer,Internet,może zastąpić człowiekowi żywą relację z ludżmi?Jak można kochać wymyślona postać,nawet nie człowieka,a jego obraz,nie doceniając tego,co się ma w JEDYNYM PRAWDZIWYM życiu?!Postawa bohaterki przypomina mi trochę schemat zachowań romantyków,którzy nawet nie starając się zwalczać własnych słabości,wybierali "wzniosłą" śmierć,odejście w wieczność w bólu i rozpaczy.Nie rozumiem,dlaczego autorka podobnie wykreowała Jolę,czemu miałoby to służyć?Nie wiem,jaka była idea tej historii,ale generalnie nie podobała mi się.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jola w sieci stworzyła swój własny świat, było to jej drugie życie ( second life)mogła stworzyć tam wszystko, co chciała i jak chciała ( jak ogród, który budowała). Wciągnęła się w takim stopniu, że codzienne czynności były dla niej stratą czasu. Poprzez sieć wyrażała swoje emocje np. gdy była zła na kolegę wyładowała swoją złość przerabiając postać mężczyzny na odrażającego typa. Gdy była smutna pisała wiersze i piosenki. Nawet jej sny stały się wirtualne. Bardzo zadziwiły mnie pewne opisy w opowiadaniu, surfowanie po inernecie porównane zostało do lotu, użyte zostały poetyckie określenia jak: "mgliste zarysy domen", " oślepiający rozbłysk srebra" a wszysto to aby opisać zwykłe przebywanie w sieci. Nie sądziłam, że można to opisać w tak malowniczy sposób.Dla Joli wirtualny świat bez Carramby był pusty jak sama mówi :" wielka pełna popiołu pustynia". Włączała komputer i wyczekiwała wiadomości od niego, choć starała się o tym nie myśleć, zająć pracą. Czar prysł, kiedy Jola zidentyfikowała Carrambę w realnym świecie, okazał się on zupełnie inny niż ten poznany w sieci. Ten, w którym tak (wirtualnie) się zakochała, był on jej mężem, lecz takim jakiego ona nie znała. Ale i ona była kimś innym w realu, a kimś innym w sieci.Jola przeżyła rozczarowanie, potrafiła jednak zrezygnować zarówno wirtualnie i realnie. W tekście pada kilka bardzo ważnych zdań, które same w sobie podsumowuja o pointują opowiadanie i kwestie "podwójnego życia" w sieci i w prawdziwym świecie. ".. sieć jest taka niezwykła, bo dla każdego wygląda inaczej. Wybierasz siebie, shell, scenografię, ludzi, z którymi będziesz się spotykać i takich których nigdy nie zobaczsz . Tworzysz sobie własny idealny, świat... ale w sieci można udawać wszystko, z wyjątkiem tego, co się naprawdę liczy.."
    Monika Hiszpańska

    OdpowiedzUsuń
  12. Opowiadanie jest świetne, wielowymiarowe, z morałem, przypomina mi odrobinę książkę Janusza L. Wiśniewskiego "Samotność w sieci". Rzeczywistość w której żyje Joly_FH nie odbiega tak bardzo od rzeczywistości w jakiej żyją współcześni nastolatkowie, zagubieni w sieci, gdzie tak łatwo pokochać, zafascynować, lub znienawidzisz kogoś. Opowiadanie dotyka także problemu uzależnienia od sieci, które jest poważnym zagrożeniem w naszych czasach, gdzie ludzie spędzają większość czasu na rozmowach ze swoimi przyjaciółmi, których w normalnych okolicznościach by nie poznali. Jest pewno wyrażenie w tekście, które obrazuje tą sytuację, że można się wylogować, ale nie można od tego uciec.

    OdpowiedzUsuń
  13. Cyber Joly Drim to opowieść o kobiecie uwikłanej w cybernetyczny świat. Jola stara się uciec w jego strefę, zostawiając za sobą realną rzeczywistość. Second life wydaje się być bardziej wygodny, bezgraniczny… Jola, wykorzystując zalety cyberświata, nie żyje jak inni ludzie. Joly_FH jest bardziej wirtualna niż rzeczywista w real’u; aktywna w sieci, nie potrafi poradzić sobie w normalnym świecie. Historia Joli pokazuje nam jak łatwo można się zatracić wśród własnych problemów, a zarazem popaść w kolejną skrajność, jaką jest ucieczka w cybernetyczny świat. Takie rozwiązanie ma zapewnić poczucie bezpieczeństwa: wszystkie, niepożądane czynności wykonywane w sieci można cofnąć. Niestety w sytuacjach życiowych, nie mamy już możliwości wybrać takiej opcji. Ponadto można wykreować sobie np. idealny ogród- jak to było to w przypadku pracy Joli. Wszystko w zasięgu ręki. Komfort psychiczny, jaki zapewnia egzystencja w sieci, jest bardziej niepokojąca o ile i w jakim stopniu manipuluje naszym realnym życiem. Problem W tym świecie nie jest jedyna, towarzyszą m.in jej również koledzy z branży. Pozostaje tylko pytanie: w jakim stopniu jesteśmy podobni do takiego stylu życia, jaki prezentuje Jola…ale to, do interpretacji własnej…
    Magdalena Farion (magdalena.farion[małpka]gmail.com)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kim jest Jola, bohaterka opowiadania? Hmm... Pierwszą rzeczą, która przychodzi mi do głowy- kobietą uzależnioną od internetu. Jednak po głębszym przemyśleniu dochodzę do wniosku, że Jola jest kobietą, która zagubiła się w swoim świecie- modyfikacji uległ jej system wartości. Znajduje się gdzieś pomiędzy realem, a światem wyimaginowanym, cudownym, idealnym, w którym wszystko jest tak, jak być powinno, gdzie czuje się bezpieczna... A jak to jest możliwe, że zatarła jej się granica pomiędzy rzeczyistością a tym właśnie światem marzeń (siecią)?? Może po prostu szukała w nim odrobiny ciepła, zrozumienia... Była zbyt nieśmiała by porozmawiać o tym ze swoim mężem, który jak by nie patrzeć był dla niej osobą najbliższą. Ale Joly wybrała Carrambę... Bo to właśnie internet mógł zapewnić jej anonimowość, więc uznała, że będzie on najlepszym rozwiązaniem. Jednak tak bardzo uwierzyła w jego "moc", że popadła w uzależnienie. Jej życie sprowadzało się do nieustannego ślęczenia przed monitorem i wyczekiwania wiadomości od Carramby... Nawet sprzątanie pokoju uwarzała za stratę czasu...

    Problem Joli, a raczej joly_fh jest bardzo aktualny. Ludzie wstydzą się rozmawiać o swych problemach w realnym życiu. A może nie mają się do kogo zwrócić lub boją się, że ich problemy zostaną wyśmiane. Więc pomocy szukają w internecie- rozmawiają o tym, co ich gnębi z zupełnie obcymi ludźmi (tutaj jednak anonimowo), albo uciekają od zmartwień i popadają w różnego rodzaju uzaleźnienia- od sexu czy gier komputerowych. A są one równie poważne, jak inne nałogi, bowiem wyniszczają ludzi, a przede wszystkim relacje międzyludzkie ulegają oziębieniu, aż w końcu- całkowitemu zatraceniu...
    karola_f-88(zwierzątko)o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  15. Kim jest Jola, bohaterka opowiadania? Hmm... Pierwszą rzeczą, która przychodzi mi do głowy- kobietą uzależnioną od internetu. Jednak po głębszym przemyśleniu dochodzę do wniosku, że Jola jest kobietą, która zagubiła się w swoim świecie- modyfikacji uległ jej system wartości. Znajduje się gdzieś pomiędzy realem, a światem wyimaginowanym, cudownym, idealnym, w którym wszystko jest tak, jak być powinno, gdzie czuje się bezpieczna... A jak to jest możliwe, że zatarła jej się granica pomiędzy rzeczyistością a tym właśnie światem marzeń (siecią)?? Może po prostu szukała w nim odrobiny ciepła, zrozumienia... Była zbyt nieśmiała by porozmawiać o tym ze swoim mężem, który jak by nie patrzeć był dla niej osobą najbliższą. Ale Joly wybrała Carrambę... Bo to właśnie internet mógł zapewnić jej anonimowość, więc uznała, że będzie on najlepszym rozwiązaniem. Jednak tak bardzo uwierzyła w jego "moc", że popadła w uzależnienie. Jej życie sprowadzało się do nieustannego ślęczenia przed monitorem i wyczekiwania wiadomości od Carramby... Nawet sprzątanie pokoju uważała za stratę czasu...

    Problem Joli, a raczej joly_fh jest bardzo aktualny. Ludzie wstydzą się rozmawiać o swych problemach w realnym życiu. A może nie mają się do kogo zwrócić lub boją się, że ich problemy zostaną wyśmiane. Więc pomocy szukają w internecie- rozmawiają o tym, co ich gnębi z zupełnie obcymi ludźmi (tutaj jednak anonimowo), albo uciekają od zmartwień i popadają w różnego rodzaju uzaleźnienia- od sexu czy gier komputerowych. A są one równie poważne, jak inne nałogi, bowiem wyniszczają ludzi, a przede wszystkim relacje międzyludzkie ulegają oziębieniu, aż w końcu- całkowitemu zatraceniu...

    OdpowiedzUsuń
  16. Jola a raczej joly_fh jest według mnie postacią symboliczną. Postacią, która symbolizuje współczesny świat. Świat, w którym coraz bardziej kusi "pójście na łatwiznę", upraszcznie sobie życia. Włączenie komputera, wejście do internetu staje sie dla coraz większego grona ludzi nieodłącznym elementem, punktem dnia. Musze przyznać, że ja równiez nie sprawdziwszy poczty elektronicznej co najmniej raz dziennie czuję pewnego rodzaju niepokój, obawiam sie na przykład, że mogłam dostać jakąś bardzo ważna wiadomośc, a ja nie mogę jej odczytac. Myślę, że niedługo "życie z internetem" stanie się obowiązkowe dla każdego z nas. Bohaterka tekstu wybrała wirtualny świat, ale nie tylko ona, w tym świecie żyją miliony osób w każdym wieku. Tworzenie "siebie" w internecie staje sie coraz bardziej modne. Nie musimy ujawniać swojego prawdziwego wyglądu, czy tez charekteru. Dla potrzeb naszych internetowych znajomych, przyjaciół, a nawet ukochanych, możemy storzyc zupełnie nowa osobę, przeważnie według nas idealną. Jednak przez takie poczynania zaczynamy gubić się, odchodzić od prawdziwego świata, co sprawia, że nasze relacje w nim stają się dla nas męczące i często zawodzą nas. Przykładem tego może byc właśnie przypadek Joli, której wirtualna miłość w rzeczywistm świecie nie była taka, jak można by sie było tego spodziewać. Podsumowująć, muszę przyznać, że tekst był, będzie i jest aktualny. Można mieć jednak nadzieję, że ludzie mimo, iż są i będą skazani na życie z internetem, będa potrafili odnależć się i żyć normalnie w rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja odnośnie tego opowiadania chciałabym skupić się na wątku miłosnym. Jola a właściwie Joly_FH poznała w internecie Carramba, faceta, który ją urzekł, zdawał się być ideałem. No ale gdy spotkali się w realnym świecie niesamowity Carramba zmienił się w pospolitego Andrzeja. I tu następuje finał tej niezwykle romantycznej historii, który wcale nie jest dla mnie zaskoczeniem. Jestem przekonana, że nawiązywanie poważniejszych znajomości przez internet to pomysł bardzo nie trafiony. Nawiązywanie z kimś głębszych więzi emocjonalnych gdy nigdy nie rozmawiało się z kimś w cztery oczy? Dal mnie to zupełna abstrakcja. I chociaż nie tak dawno byłam na weselu pary, która poznała się właśnie "w sieci" to moim zdaniem jest to tylko wyjątek potwierdzający regułę, że z internetowej znajomości nigdy nic poważniejszego nie wyniknie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Według mnie historia Joli jest smutna. Tragizm sytuacji polega na zagubieniu bohaterki się w świecie. Całe życie Joli to sieć… Sieć to też dobre określenie w tym przypadku. Joly_FH zaplątała się w nią i zapomniała o rzeczywistości. Brnąc w wirtualne życie została na swój sposób „okaleczona”, nie nauczyła się prawdziwego życia. Realne skonfrontowanie się z rzeczywistością przerosło jej oczekiwania. Odnośnie wątku miłosnego, zgadzam się z koleżanka Emi, że bardzo rzadko udaje się odnaleźć ukochanego za pomoca internetu. Kiedy w "realu" zmuszani jesteśmy do określonych reakcji czy rozwiązywania problemów, wówczas okazuje się jaki na prawde jest drugi człowiek. Tak tez było w tym przypadku: ukochany, wirtualny Carramba okazał się być zwykłym odbiegającym od ideału śmiertelnikiem.
    Myślę, że powieść może być przestrogą dla fanatyków surfowania po Internecie, lecz nie można tu generalizować. To w jakim stopniu będziemy go używać i jak bardzo zaangażujemy się w sieciowe życie zależy od naszej indywidualnej psychiki.

    OdpowiedzUsuń
  19. Katarzyna P.:
    Niestety muszę przyznać, że nie przebrnęłam przez tą lekturę. Nie lubię romansideł napisanych takim językiem, a już romansidło, którego akcja toczy się w internecie sprawiło, że zabierałam się do przeczytania tego opowiadania 10 razy. Pomimo szczerych chęci nie udało mi się :(

    OdpowiedzUsuń
  20. Czytając początek "Cyber Joly Drim" przyszła mi na myśl inna książka- "Samotność w sieci".Pomyślałam, że będzie to kolejne opowiadanie o miłości z interenetem w tle,czyli nic ciekawego. Jednak w miarę zgłębiania lektury, muszę przyznać,że pochłonęła mnie całkowicie.
    Przez moment przeniosłam się w cyberprzestrzeń i oglądałam ten świat oczami Joli- głównej bohaterki. Nie przeczę,że mnie on zafascynował. Jednak siecioholizm to poważna choroba. Jak sama autorka napisała:"Sieć to nałóg. Ciężkie, cholerne uzależnienie, które zmienia Twój sposób myślenia (...)Idziesz ulicą albo jedziesz autobusem, ale wciąż myślisz
    o ludziach z sieci, obmyślasz posunięcia, kombinujesz, co się tam teraz dzieje... Twoja głowa staje się jednym z nośników materialnych sieci,takim samym, jak serwery - a real life to po prostu jeden z możliwych shellów. Ten najgorszy." Nic dodać, nic ująć...

    OdpowiedzUsuń
  21. Czytając to opowiadanie po 5 sekundach przeniosłam się do świata fantasy, co nie było trudno bo język tu użyty jest bardzo specyficzny. Najbardziej poruszylo mnie zdanie wypowiedziane przez Jolę, "Że tak blisko można być tylko w sieci" i choć pierwszą moją myślą było, że to absurd to po chwili zaczełam się nad tym zastanawiac. Bo z jednej strony bliskość kojarzy mi się niodzownie z osobami twarzą w twarz, ale z drugiej ludzie w wirtualnym świecie są jakby pozbawiani masek które zakladają na co dzien, nie trzeba się obawiac krytyki, można być takim jak che się być nie bacząc, że ktoś inny może nas osądzić...
    Emilia Balmas

    OdpowiedzUsuń
  22. Zaczynając czytać opowiadanie miałam wrażenie, że rozmowa toczy się pomiędzy dwoma żywymi komputerami - ze względu na ilość specyficznego słownictwa komputerowego. Jednak wraz z kolejnymi akapitami odkryłam, iż tekst traktuje o podwójnym życiu - tym realnym oraz wirtualnym. Uzależnienie od sieci nakazuje istnieć w dwóch światach. Bywa, że kontaktujemy się z kimś przez internet i również na zywo - lecz mimo, że jest to ta sama osoba - ten kontakt jest inny. Pytanie... który jest prawdziwy?

    OdpowiedzUsuń
  23. Swiat opisywany w opowiadaniu jest dla mnie obcy i nie potrafię się w nim odnależć. Jednak dla głównej bohaterki opowiadania"Cyber Joly Drim" - świat cyberprzestrzeni istniał naprawdę i był dla niej wszystkim. W sieci czuła się bardzo dobrze, mogła być kim chciała.W tym swiecie widziała sens istnienia, lepszy świat. Jola wierzyłą, że kontakty w internecie zaspokajają jej uczucia i potrzeby. Nie potrzebowała kontaktu fizycznego z płcią przeciwną, ale...do pewnego czasu. Uczucia coraz częściej dawały o sobie znać. Wiadomo ,że internet służy do szybkiego przekazu informacji(nie pozostawiając nam czasu na przemyślenia), ułatwia nam życie ale nigdy nie zastapi nam namacalnego kontaktu z drugą osobą.A często ludzie popadają w taka pułapke. Dlatego też uważam, że Jola była człowiekie z krwi i kości, miała ludzkie odczucia i musiała uwolnić się z sieci, gdyz coraz bardziej zdawała sobie sprawę z ich powierzchowności.
    Odnośnie internetu stworzonego przez kobiety:gdyby kobiety stworzyły internet to byłby on na pewno delikatniejszy w formie i treści, emocjonalnie pozytywny:)

    OdpowiedzUsuń
  24. ania pisze:
    Po przeczytaniu artykułu "CyberJoly Drim" zaczęłam postrzegać świat cyberprzestrzeni jako dążenie do doskonałości. Główna bohaterka Jola w sieci szukała idealnej miłosci, niespełniona w życiu osobistym szukała , i co znalazła swojego męża, który w życiu prywatnym był dla niej obojętny, nie potrzebowała z nim kontaktu fizycznego. A w sieci Carramba zaspokajał jej potrzeby, był idealnym odzwierciedleniem jej marzeń. Jola wszystkie pragnienia , dążenia zaspokajała w sieci, tu odnajdywała sens życia. Nie potrzebowała kontaktu w realnym świecie swiat wirtualny był czymś co pozwalało jej egzystować.........................

    OdpowiedzUsuń
  25. dziwne to opowiadanie, bo wracam do niego od 9 lat odczytując je od nowa. Kiedyś to była cyberpunkowa perełka, teraz jest to raczej opowieść o iluzjach

    które rozsiewamy wokół siebie. Poważni i profesjonalni w pracy, czuli i empatyczni w domu, szaleni i rozrywkowi wśród przyjaciół... dopasowanie do

    miejsca i czasu wykonuje sie automatycznie. I nic dziwnego. Jedynym co łączy te "światy" jesteśmy my - nasza fizyczność, mowa ciała. Wszak ubiór można

    zmienić, barwę głosu, mimikę, gesty,uśmiech - nie bardzo.
    Internet pozwala na uwolnienie tożsamości od tego jak jesteśmy postrzegani. Przestaje być ważne czy jesteśmy grubi, brzydcy, chorzy, biedni czy

    'ciemnoskórzy',ani jaką mamy przeszłośc i ile lat. Zaczyna się liczyć tylko to co mamy do powiedzenia, co mamy do zaoferowania tu i teraz. I w jaki

    sposób.
    Ograniczeniem staje się medium (język pisany) a przestaje nim być nim nasza cielesność.
    A co jest efektem?
    Możemy wyjść z własna ekspresją daleko poza ramy narzucone przez real. Możemy stać sie lepsi, nieobciążeni codziennością, takimi, jakimi chcielibyśmy

    być. Tworzymy w głowie pewien obraz własnej osoby, obraz - jak chcielibyśmy być postrzegani. Oczywiście ograniczenia też są... inteligencji,

    błyskotliwości, erudycji nie da sie udawać :)
    No i tu pojawia się pułapka Internetu
    Moje 'inne JA' spotyka sie z 'innym JA' drugiej osoby.
    Iluzja stworzona przeze mnie jest subiektywnie odbierana przez kogoś innego. Tworzony jest obraz na podstawie obrazu... Odbicie w odbiciu... Bez

    możliwości weryfikacji 'w naturze'. ( z tą weryfikacja w naturze tez nie jest najlepiej, niektórzy całkiem dobrze maskuja swoje wady albo zalety)
    W ten sposób spokojny i zrównoważony (może i nudny) Andrzej moze stac sie pociągającym, olśniewającym Carrambą. Można sie w nim zakochać... ale nie

    można z nim żyć, bo to są zupełnie inne osoby.
    Można powiedzieć, że w 'realu' też odbywa sie gra pozorów, że to to samo. Że też można udawac kogoś, kim sie nie jest.
    Nie. W Internecie jest o niebo łatwiejsze, tak łatwe, że niepostrzegalne, nieuświadomione. Przy tym daleko głębsze. Tak głębokie, że może prawdziwsze?

    Czy fascynujący, czarujący, pociągający facet o błyskotliwym jezyku i swietnych manierach, który w rzeczywistości jest niskim łysawym grubasem o

    zepsutych zębach jest bardziej 'fascynujący' czy 'gruby'?
    W codziennym życiu chyba tylko w radio spotykamy osoby, które nas czaruja i uwodzą głosem. I nigdy nie pojawiaja sie w TV, bo to zmieniłoby ich

    wizerunek. W podobny sposób wideoklip zmienia postrzeganie muzyki. Imaginacja i gra wyobraźni zmienia się w ciąg konkretnych obrazków.

    Gdzie jesteśmy bardziej prawdziwi .... 'w środku' czy 'na zewnątrz'? W Internecie czy realu? trudno powiedzieć.

    Ale jedno jest pewne.
    Podatki płaci sie w realu.
    Że kontakt internetowy jest

    OdpowiedzUsuń
  26. (sorki za zaśmiecanie, ta wersja prezentuje się lepiej)

    dziwne to opowiadanie, bo wracam do niego od 9 lat odczytując je od nowa. Kiedyś to była cyberpunkowa perełka, teraz jest to raczej opowieść o iluzjach które rozsiewamy wokół siebie. Poważni i profesjonalni w pracy, czuli i empatyczni w domu, szaleni i rozrywkowi wśród przyjaciół... dopasowanie do miejsca i czasu wykonuje sie automatycznie. I nic dziwnego. Jedynym co łączy te "światy" jesteśmy my - nasza fizyczność, mowa ciała. Wszak ubiór można zmienić, barwę głosu, mimikę, gesty,uśmiech - nie bardzo.
    Internet pozwala na uwolnienie tożsamości od tego jak jesteśmy postrzegani. Przestaje być ważne czy jesteśmy grubi, brzydcy, chorzy, biedni czy 'ciemnoskórzy',ani jaką mamy przeszłośc i ile lat. Zaczyna się liczyć tylko to co mamy do powiedzenia, co mamy do zaoferowania tu i teraz. I w jaki sposób.
    Ograniczeniem staje się medium (język pisany) a przestaje nim być nim nasza cielesność.
    A co jest efektem?
    Możemy wyjść z własna ekspresją daleko poza ramy narzucone przez real. Możemy stać sie lepsi, nieobciążeni codziennością, takimi, jakimi chcielibyśmy być. Tworzymy w głowie pewien obraz własnej osoby, obraz - jak chcielibyśmy być postrzegani. Oczywiście ograniczenia też są... inteligencji, błyskotliwości, erudycji nie da sie udawać :)
    No i tu pojawia się pułapka Internetu
    Moje 'inne JA' spotyka sie z 'innym JA' drugiej osoby.
    Iluzja stworzona przeze mnie jest subiektywnie odbierana przez kogoś innego. Tworzony jest obraz na podstawie obrazu... Odbicie w odbiciu... Bez możliwości weryfikacji 'w naturze'. ( z tą weryfikacja w naturze tez nie jest najlepiej, niektórzy całkiem dobrze maskuja swoje wady albo zalety)
    W ten sposób spokojny i zrównoważony (może i nudny) Andrzej moze stac sie pociągającym, olśniewającym Carrambą. Można sie w nim zakochać... ale nie można z nim żyć, bo to są zupełnie inne osoby.
    Można powiedzieć, że w 'realu' też odbywa sie gra pozorów, że to to samo. Że też można udawac kogoś, kim sie nie jest.
    Nie. W Internecie jest o niebo łatwiejsze, tak łatwe, że niepostrzegalne, nieuświadomione. Przy tym daleko głębsze. Tak głębokie, że może prawdziwsze?

    Czy fascynujący, czarujący, pociągający facet o błyskotliwym jezyku i swietnych manierach, który w rzeczywistości jest niskim łysawym grubasem o

    zepsutych zębach jest bardziej 'fascynujący' czy 'gruby'?
    W codziennym życiu chyba tylko w radio spotykamy osoby, które nas czaruja i uwodzą głosem. I nigdy nie pojawiaja sie w TV, bo to zmieniłoby ich wizerunek. W podobny sposób wideoklip zmienia postrzeganie muzyki. Imaginacja i gra wyobraźni zmienia się w ciąg konkretnych obrazków.

    Gdzie jesteśmy bardziej prawdziwi .... 'w środku' czy 'na zewnątrz'? W Internecie czy realu? trudno powiedzieć.

    Ale jedno jest pewne.
    Podatki płaci sie w realu.

    OdpowiedzUsuń